sobota, 2 stycznia 2016

Kup Pan cegłę...

Czasem w Indiach zdarzają się takie dziwne sytuacje. Spaceruję sobie po uliczkach małego miasteczka Bundi, gdy podchodzi do mnie jakiś facet, wita się i pyta: czy chce kupić latawiec? Po krótkiej konsternacji pytam się: a po co mi latawiec?, choć na język ciśnie się: na ch... Mi latawiec? No ale czasem tak tu jest.
W Bundi spędziłem 2 dni, przyjechałem wieczornym pociągiem, i od razu na stacji zwinęła mnie starsza pani, która przyjechała po jakiegoś chińczyk do jej guesthousu. Więc od razu i ja miałem nocleg za 250 rupi.
Przygody się na tym nie skończyły. Pierwszej nocy dobrze się spało, za to kolejnego wieczora o 18 zaczęły się modły. Przez głośnik na dachu przez całą noc do rana słychać było lamenty i nawoływania, w jeden rytm, tak jakby ktoś co najmniej całą encyklopedię recytował. Myślałem że skończą po jakimś czasie,  lecz nawet jak się obudziłem rano o 6 ta nadal pojękiwali przez głośnik.
Oczywiście spałem z korkami w uszach inaczej się nie dało.
Następnego dnia,  także znalazłem jakąś cichą knajpkę na dachu, oczywiście po kilku chwilach włączyli przez głośniki jakąś muzykę, całe szczęście że to było bardziej normalne, jakiś spokojny jazz, a i tak dało się trochę ściszyć.
Same miasteczko spokojniejsze niż inne wielkie miasta, ale także i tu ciągle na ulicy krzyczą: helo my friend, what's your name? What's the name of your country? I inne takie.
Potrafi to być męczące i po jakimś czasie przestaje reagować, przechodząc obojętnie.
W autobusie jadąc z miejscowymi, obnośni handlarze wciskają ci do ręki butelkę wody, nawet gdy mówię, że nie chce,  dziękuję.  Oni mówią, że tylko 20 rupies, i nie rozumieją że mam już wodę i kolejnej nie potrzebuje. Czasem już mi brak pomysłów.
Takie to są Indie.
Same miasteczko Bundi może pochwalić się wieloma muralami, czyli obrazami namalowanymi na ścianach budynków. Jest też fort. A także moje ulubione studnie schodkowe. Tu znalazłem ich aż 4 które godne zobaczenia. Jedna całkiem inna, bo miał długie schody prowadzące na dół tylko z jednej strony.




























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz